sobota, 19 grudnia 2015

Jak Odróżnić Naturalne Warzywa Od Zmodyfikowanych Genetycznie

To jest pierwszy wpis z serii, która będzie miała za zadanie informować, jak odróżnić żywność naturalną od żywności zmodyfikowanej genetycznie.

Warzywa i owoce które widuje się w sklepach - szczególnie Ameryce Północnej - w znaczącej większości są zmodyfikowane genetycznie. To jest jedna z pierwszych rzeczy, która rzuca się w oczy po przyjeździe do Kanady, i, jak przypuszczam, Stanów także. Wszystko wygląda po prostu... sztucznie. Ogromne, błyszczące jabłka bez żadnych defektów. Ogórki trzy razy dłuższe i cięższe od polskich, w smaku przypominające wodę. Cytryny z bardzo twardą skórką, która nie wgina się po naciśnięciu. Pomidory, które nie psują się ani nie pleśnieją po wielu tygodniach, a zamiast tego zaczynają stopniowo się rozpuszczać. Na szczęście są miejsca - choć niekoniecznie blisko - w których można kupić - choć niekoniecznie tanio - żywność naturalną.

Organiczne warzywa i owoce zazwyczaj są specjalnie oznakowane. Jeśli nie są oznakowane, to zazwyczaj są zmodyfikowane genetycznie; wyjątkami są sklepy, które sprzedają wyłącznie warzywa naturalne. Pomimo tego, uważam, że warto mieć zdolność odróżniania warzyw naturalnych od gmo przy użyciu samych zmysłów.

Na poniższym zdjęciu znajduje się imbir naturalny oraz imbir zdodyfikowany genetycznie. Czy wiecie, który jest który?


Imbir znajdujący się po lewej stronie jest naturalny, imbir leżący po prawej stronie to imbir gmo. Główną cechą odróżniającą imbir naturalny od imbiru gmo jest grubość i liczba poszczególnych korzeni. W imbirze naturalnym wyrastają one dużo bardziej ciasno i są dużo cieńsze. Korzenie imbiru gmo są grube i duże. Imbir modyfikowany genetycznie jest bardziej wodnisty w smaku. Wydaje mi się też, że imbir naturalny jest ostrzejszy. Jednakże ciężko jest ocenić smak w przypadku tego warzywa, ponieważ zazwyczaj nie spożywa się go na surowo, więc jest to opinia subiektywna.



wtorek, 15 grudnia 2015

Kuchnia Tajska: Dynia Gotowana W Mleku Kokosowym










W tym wpisie prezentuję bardzo smaczne i proste do wykonania (potrzebne są tylko dwa składniki) danie warzywne. Dynia przyrządzona w ten sposób jest, moim zdaniem, smaczniejsza od wielu rodzajów słodyczy, szczególnie jeśli komuś zawsze smakowały ciastka kokosowe.

Dynia japońska (curcubita maxima) jest dużo mniejsza od zwyczajnej dyni, ma ciemnozieloną skórę i charakteryzuje się bardzo słodkim smakiem i gęstą konsystencją po ugotowaniu. Gotuje się ją bez obierania ze skóry, być może dlatego, że po ugotowaniu nabiera ciekawej tekstury; ponadto, obranie twardej skóry przysparza trudności, a ze zdrowotnego punktu widzenia, na wyrzuceniu skóry się traci.

W tym przepisie wykorzystuję właśnie tą dynię, jednakże zdaję sobie sprawę, że nie można jej kupić w Polsce. Dlatego najlepiej będzie ją podmienić na inną dynię, która, w odróżnieniu od zwyczajnej dyni, także będzie bardzo słodka po ugotowaniu. Być może sprzedawana w Polsce dynia hokkaido będzie się do tego nadawała. Słyszałem, że jest słodsza niż zwykła dynia.

Składniki:
  • Połowa albo ćwierć słodkiej dyni - zależnie od wielkości
  • Mleko kokosowe - najlepiej nie z puszki (jeśli puszkowane, to radziłbym wybrać produkt, który nie zawiera bisfenolu A (BPA), toksycznego związku chemicznego używanego do produkcji żywic, którymi pokrywa się puszki na żywność; główną wadą tej potrawy jest brak dostępności dobrej jakości mleka kokosowego w naszym kraju, którego to problemu nie ma w Tajlandii albo w innych tropikalnych krajach)
Sposób przygotowania:
  1. Myjemy i przekrajamy dynię. Usuwamy pestki. Kroimy na kawałki nie większe niż kciuk.
  2. Wsadzamy pokrojoną dynię do garnka i zalewamy mlekiem kokosowym. Jeśli mleko kokosowe jest zamrożone, można wlać trochę wody, żeby dynia się nie przypaliła zanim mleko stopnieje. Gotujemy na średnim ogniu.

czwartek, 10 grudnia 2015

Kuchnia Japońska: Prosty i Smaczny Sposób Jedzenia Szpinaku

W tym wpisie chciałbym podzielić się prostym i smaczym sposobem na jedzenie szpinaku albo innych warzyw szpinakopodobnych. Szczególnie ciekawy smak daje złocień wieńcowy (liście chryzantemy jadalnej), ale jestem świadomy, że nie sprzedają go na terenie naszego kraju. Szpinak, albo łodygi chryzantemy jadalnej przyrządzone w sposób, który zaraz zaprezentuję, nazywa się po japońsku ohitashi, co można przetłumaczyć jako "potrawa zamoczona" (dosłownie: zamoczenie).

Zwykle nie jesteśmy skłonni zajadać się takimi liściastymi warzywami, jak szpinak, pomimo iż są to jedne z najbogatszych w substancje odżywcze warzyw, jeśli nie najbogatszych. Liściaste zielone warzywa są bardzo bogate w substancje odżywcze, takie jak żelazo, witamina C, beta-karoten i antyoksydanty. To także dobre źródło błonnika. Szpinak zawiera jednakże znaczne ilości szkodliwego kwasu szczawianowego, dlatego należy spożywać go z umiarem. Polecam wypróbować też inne zielone warzywa, na przykład cykorię. (PS Jarmuż nie do tego nie nadaje, próbowałem.)

Po posmakowaniu tej potrawy, często padające z ust dzieci zarzuty, jakoby szpinak miałby być niesmaczny, stają się bezpodstawne.

Ohitashi zazwyczaj serwuje się posypane suszonymi, wędzonymi płatkami rybnymi. Podobno neguje się w ten sposób negatywne właściwości kwasu szczawianowego zawartego w szpinaku; dodaje się je także dla smaku.

Składniki:
  • Szpinak
  • 2-3 łyżki stołowe sosu sojowego
Sposób przygotowania:
  1. Myjemy szpinak i wsadzamy go w całości do garnka z gotującą się wodą. Ugotowany szpinak znacząco się skurczy, dlatego można użyć dużą ilość tego warzywa. Nie ma potrzeby solić wody.
  2. Gdy woda zacznie ponownie bulgotać, czekamy jakieś 10-20 sekund - nie chcemy gotować szpinaku zbyt długo, żeby nie stracił zbyt wielu wartości odżywczych - po czym ściągamy z ognia i odcedzamy go przez sitko.
  3. Sitko wsadzamy pod strumień zimnej wody i studzimy szpinak przez kilka chwil.
  4. Kładziemy szpinak na desce do krojenia, po czym kroimy go nożem wzdłuż i wszerz, przytrzymując go ręką. 
  5. Przenosimy szpinak na talerz z umiarkowanie głębokim dnem. Odmierzamy 2-3 łyżki stołowe (wedle upodobania) sosu sojowego i polewamy nimi szpinak. Następnie delikatnie ugniatamy go rękami, tak żeby nasiąknął sosem sojowym.
  6. Tradycyjnie, oczywiście, spożywa się tą potrawę przy pomocy pałeczek. Można spróbować użyć widelca. Jeśli decydujemy się na łyżkę, to w kroku 5. radziłbym dokładnie odlać z talerza sos sojowy, który nie wsiąkł we szpinak. Nie chcemy łykać zbyt dużo słonego sosu sojowego.

czwartek, 3 grudnia 2015

Przepis Na Bardzo Smaczne Curry z Pomidorami i Ciecierzycą


Potrawy curry nie są zbyt znane w naszym kraju. Jesteśmy skłonni kojarzyć słowo "curry" z nazwą orientalnej przyprawy. Jednakże curry to nie jest przyprawa, ale ogólne określenie na wszystkie dania kuchni indyjskiej o konsystencji warzywnego gulaszu, lub gęstej zupy (choć istnieje też roślina o nazwie liście curry). Charakterystyczny dla curry jest aromatyczny zapach i smak potrawy, które nadają mu użyte w nim różnorodne przyprawy. Istnieją curry zarówno mięsne jak i warzywne, ale wiele z nich jest wegetariańskich, na co ma wpływ indyjska kultura wegetarianizmu.

Nie ma w mniejszych polskich miastach restauracji indyjskich, a ugotowanie samemu za pierwszym razem smacznego curry graniczy z cudem. Curry to notorycznie trudna potrawa do smacznego przyrządzenia. Pomimo iż gotowałem curry już dziesiątki razy, na palcach mogę liczyć razy, kiedy wyszło mi naprawdę smacznie. Chciałbym w tym wpisie podzielić się przepisem na moje najlepsze curry, czyli takie z którego byłem szczerze zadowolony, co zdarza się niezmiernie rzadko, szczególnie w przypadku tego dania. To curry jest bardzo proste do przygotowania. Jedyną trudność może sprawić zgromadzenie wymaganych przypraw.

Tradycyjne curry jest przeważnie ostre i dość tłuste. W kuchni indyjskiej bardzo często używa się masła klarowanego (ghi) do gotowania curry. Jednakże w moim przepisie nie ma żadnego tłuszczu a papryki chilli jest niewiele. Ważne jest, żeby nie podmieniać ciecierzycy, pomidorów, kolendry, kurkumy i kminu na na inne warzywa lub przyprawy, bo wtedy smak drastycznie się zmieni. Podstawą każdego curry (oczywiście mówiąc to z punktu widzenia amatora) jest mielona kurkuma, kmin i nasiona kolendry, przeważnie w proporcjach odpowiednio 1:2:2, choć dla tego przepisu 1:2:4.

Składniki:

1. Warzywa
  • Szklanka ciecierzycy (250g)
  • 5-6 pomidorów
  • 1 duża czerwona cebula
2. Przyprawy
  • 3 liście laurowe
  • 2 starte średniej wielkości ząbki czosnku
  • mały starty kawałeczek imbiru
  • dwie szczypty papryki chilli
  • szczypta pieprzu
  • szczypta soli
  • 1 łyżeczka kurkumy (mielonej)
  • 2 łyżeczki kminu rzymskiego (mielonego)
  • 4 łyżeczki nasion kolendry (mielonych)
Sposób przygotowania:
  • Ciecierzycę zazwyczaj zaleca się moczyć w wodzie przez całą noc przed ugotowaniem, ale ja odkryłem szybszy sposób. Ciecierzycę zalewamy wrzątkiem, odstawiamy na jakąś godzinę i następnie gotujemy przez 30 minut. Po tym czasie ciecierzyca nadal będzie trochę twarda, ale nie należy się tym martwić, bo potem ugotujemy ją po raz drugi. Przejdźmy dalej.
  • Cebulę pokroić na prążki i rozdzielić, pomidory pokroić na dwu-, trzycentymetrowe kawałki (nie zbyt drobno ale też nie na plasterki).
  • Nastawić ogień pod dużą, głęboką patelnią. Wrzucić cebulę i wszystkie przyprawy. Zalać wodą do połowy i dokładnie wymieszać z nią przyprawy.
  • Wrzucić pomidory i ciecierzycę. Zalać wodą, tak żeby przykrywała wszystkie składniki curry. Gotować przez następne 20-30 minut. Gdy część wody (ale nie cała - konsystencja gulaszu albo gęstej zupy) wyparuje, ściągamy z ognia. 
  • Gotowe. Podawać z chlebem, ryżem, albo kaszą. Dobrze komponuje się z pełnoziarnistym chlebem, brązowym albo czarnym ryżem, albo kaszą gryczaną.
To curry z pomidorów i ciecierzycy jest kompletnym dietetycznie posiłkiem. Aminokwasy znajdujące się w roślinach strączkowych oraz te znajdujące się w pełnych ziarnach dają kompletną kombinację, rownowartą wartości odżywczej mięsa. Ponadto, ciecierzyca jest bardzo dobrym źródłem białka. Pomidory natomiast dostarczają witamin A (pośrednio) i C, a przyprawy mają właściwości rozgrzewające i pomagają na trawienie. Jest to także smaczny sposób jedzenia bogatej w różne właściwości odżywcze kurkumy, która sama w sobie nie jest zbyt smaczna.

Pod względem smakowym, wodniste pomidory świetnie komponują się z mięsistą ciecierzycą. Cebula nadaje potrawie słodkości a pomidory i przyprawy nadają potrawie umami, czyli takiego aromatu, jaki ma sos sojowy. Tym, co szczególnie urzekło mnie w tym daniu, jest szczególny smak pomidorów.

wtorek, 27 października 2015

Ajurweda: Płukanie Ust Olejem

W dzisiejszym wpisie chciałbym podzielić się ciekawą ajurwedyjską metodą czyszczenia zębów i dziąseł. Jest to płukanie ust olejem. Trzymany w ustach olej wyciąga z jamy ustnej bakterie, wirusy, grzyby i inne drobnoustroje: sprawców próchnicy, problemów z dziąsłami, czy nieświeżego oddechu.

System tradycyjnej medycyny indyjskiej kładzie szczególną wagę na detoksyfikację - płukanie ust olejem jest jednym ze sposóbów. Z tego powodu korzyści zdrowotne tej kuracji mogą rozciągać się poza samą jamę ustną. Według tekstów Ajurwedy, metoda ta pomaga na trzydzieści różnych schorzeń.

Zaczerpnięte z forum medycyny naturalnej Earth Clinic, gdzie około 3,000 osób chwali sobie tą kurację.[1]

Metoda:
  1. Weź do ust łyżeczkę naturalnego oleju o dobrej jakości, z pierwszego tłoczenia (polecane: olej kokosowy, olej sezamowy).
  2. Trzymaj olej w ustach przez 15-20 minut, od czasu do czasu przesuwając go w ustach. Nie "gulgaj".
  3. Wypluj olej.
  4. Zanim przełkniesz ślinę po wypluciu oleju, dobrze przepłukaj usta wodą. Nie chcemy połykać oleju, w którym znajdują się drobnoustroje. (Raz połknąłem olej i skończyło się to na długim bólu brzucha). Umyj zęby.
Korzyści:
  • wybiela zęby
  • usuwa nieprzyjemny zapach z ust
  • pomaga na próchnicę i zapalenie dziąseł
  • pomaga na ból zęba
  • pomaga na ból gardła i zachrypnięty głos
  • niektóre osoby zauważyły także spadek wagi, mniejszy apetyt, ładniejszą skórę i lepsze sampoczucie; poprawa odnotowana była przy bólu stawów, migrenie, bezsenności, bólu i wielu, wielu innych schorzeniach - według teorii, płukanie ust olejem wzmacnia układ odpornościowy

Polecane oleje:

a) olej sezamowy
Ajurweda uważa olej sezamowy za najlepszy ze wszystkich olejów. Bardzo bogaty w minerały i substancje odżywcze. Około 90% wszystkich leczniczych olejów w Ajurwedzie przygotowuje się na bazie oleju sezamowego. Jest to także główny olej stosowany do ajurwedyjskiego masażu ciepłym olejem. Według Earth Clinic[2], jest to najbardziej skuteczny olej do tej kuracji.

b) olej kokosowy
Jako olej o właściwościach przeciwgrzybicznych i przeciwbakteryjnych, być może jest to olej, który najlepiej zaradzi problemom z nieświeżym oddechem i próchnicą. Według Earth Clinic[3], jest to najlepszy olej do wybielania zębów.

Moje doświadczenie:
Płukanie ust olejem przez tydzień definitywnie pomogło na nieświeży oddech. Używałem głównie oleju kokosowego, czasami sezamowego, oliwy z oliwek i oleju migdałowego. Olej migdałowy ma odświeżający aromat. Jako ciekawostkę powiem, że jakiś czas po kuracji zaczął mi wychodzić ząb mądrości, choć mogło to nie mieć zupełnego związku z płukaniem ust.




czwartek, 1 października 2015

Picie Wody Podczas Posiłków a Trawienie



W dzisiejszym wpisie chciałbym obalić szkodliwy mit, jakoby picie płynów podczas spożywania posiłków miało rozcieńczać soki trawienne i negatywnie wpływać na trawienie.

Wiele źródeł internetowych - nawet tych genialnych - powtarza tą samą, nie mającą poparcia w rzeczywistości opinię. Przykładem jest artykuł lekarza medycyny naturalnej Andrzeja Janusa, który opublikował na swojej stronie internetowej wiele błyskotliwych spostrzeżeń, którymi byłem zafascynowany. Poza jednym:
4. Nie pić płynów przed jedzeniem, w trakcie i po posiłku - wypite płyny powodują rozcieńczanie soków trawiennych, co upośledza trawienie, i może powodować bóle żołądka oraz zgagę.
Najpierw chciałbym odwołać się do zdrowego rozsądku. Jeśli twierdzenie to rzeczywiście jest prawdą, nierzadko dostawalibyśmy bólów żołądka i zgagi po zjedzeniu obiadu, w którego skład wchodziłaby zupa, czyli innymi słowy płyn wypity na początku lub w trakcie posiłku. Jednakże doświadczenie nie potwierdza takiej zależności, i wydaje mi się, że czytelnik może się w tym punkcie ze mną zgodzić. W Polskiej kulturze jedzenie zupy jako pierwsze danie jest rzeczą powszechną. Nie wydaje mi się, by Polacy cierpieli z tego tytułu na ciężkostrawność.

Przechodząc do naukowych faktów, woda nie obniża kwasowości soków żołądkowych. Wskaznik pH kwasu żołądkowego wynosi mniej niż 1. Fakt ten oznacza, iż kwas żołądkowy jest 100,000 razy kwaśniejszy od wody, której pH wynosi około 7. Żeby rozcieńczyć kwas żołądkowy w znaczący sposób, musielibyśmy wypić wodę wiadrami. Co więcej, kwas żołądkowy nie jest przechowywany w jakimś zbiorniku w naszych żołądkach (co jest pierwszą myślą po przeczytaniu powyższego stwierdzenia o rozcieńczaniu), ale jest wydzielany jako reakcja na przeżuwanie, wąchanie, lub myślenie o jedzeniu.[1]

Picie wody podczas posiłków jest, wręcz przeciwne, bardzo dobre dla naszego trawienia. Woda działa jako lubrykant dla ścian naszych jelit, pomagając błonnikowi się przesuwać, czego rezultatem jest regularne oddawanie stolców i zapobieganie zatwardzeniu.[2]

Inne źródło podaje, iż picie wody podczas posiłków pomaga zneutralizować pH jedzenia, które ląduje w naszym żołądku, co skutkuje lepszym trawieniem.[3]

Japończycy, znani ze swojej długowieczności, piją zieloną herbatę bezpośrednio po zjedzeniu posiłku. Oprócz zdrowotnych korzyści takiej praktyki, zwyczaj ten pomaga czuć się bardziej zaspokojonym po obiedzie czy kolacji. Jak często zdarza nam się sięgać po słodycze i drobne przekąski zaraz po zjedzeniu obiadu, czując niedosyt? Zaradzić temu można poprzez wypicie kubka ciepłej zielonej herbaty.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Co Indyjskie Zielarstwo Mówi o Mleku?


Ten artykuł przedstawia mleko z punktu widzenia Ajurwedy, szkoły indyjskiego zielarstwa. Ajurweda posługuje się specyficzną terminologią, która jest trudno przetłumaczalna na języki obce, dlatego postanowiłem zastosować te terminy w ich niezmienionej formie, wyjaśniając je na bieżąco.

Wpis o mleku może wydawać się niezwiązany z tematem przewodnim tego bloga, jednakże według Ajurwedy, mleko zawiera w sobie esencję wszystkich roślin, co czyni je bardzo odżywczym.

Ajurweda uważa krowie mleko za najbardziej sattwiczny i odżywczy pokarm. Sattwiczny to taki, który prowadzi do dobrego stanu zdrowia, spokoju umysłu i przynosi zadowolenie. Z tego powodu, mleko dobrze zaspokaja głód i zachcianki na słodycze. Może stanowić zamiennik śniadania dla osób, które rano nie czują się specjalnie głodne, a także zapokoić głód wieczorem, gdy jest już za późno na jedzenie. Odpowiednio przyrządzone mleko wypite przed położeniem się do łóżka zapewnia także dobry sen.

Mleko wzmacnia także ojas, czyli energię życiową będącą podstawą naszego zdrowia, dobrego samopoczucia i odporności. Jako że ojas osłabione jest po stosunku seksualnym, dobrze jest wypić wtedy mleko. Ojas jest słabe także podczas przeziębienia i choroby.

Yoginowie wierzą, że mleko jest święte, ponieważ jest to jedyny pokarm, którym jedna istota dobrowolnie dzieli się z drugą. Nie ma w tym procesie żadnej przemocy i nikt nie musi ponieść śmierci. Dla indyjskiego wegeterianizmu, opierającego się na zasadzie "nie-przemocy" (a-himsa), jest to idealne pożywienie.

Jeśli mleko matki nie jest dostępne, to mleko kozie, nie krowie, jest wskazane dla niemowlaka. Mleko kozie jest łatwiejsze do strawienia.

Ajurweda zaleca picie wyłącznie ciepłego mleka. Zimne mleko jest ciężkostrawne i zawiera więcej laktozy (cukru znajdującego się w mleku). Zimne mleko przestaje być sattwiczne (zdrowe i odżywcze), a staje się tamasiczne, czyli niekorzystne dla zdrowia. Także mleko nisko-tłuszczowe jest trudniejsze do strawienia z powodu większej zawartości laktozy. Im mniej mleko jest przetworzone, tym lepiej.

Ważna jest także jakość mleka. Mleko powinno być organiczne, czyli wyprodukowane zgodnie z normami ekologicznego rolnictwa. Ajurweda mówi nam, że nieludzko traktowane krowy nie dają sattwicznego mleka, ale tamasiczne, ponieważ ich gniew i strach wywierają impresję na mleku. 

Przyrządzanie arjuwedyjskiego mleka nie kończy się na podgrzewaniu. Istotą tego napoju są przyprawy, które jeszcze bardziej polepszają trawienie, dodają smaku i przynoszą korzyści zdrowotne. Warto tutaj dodać, że mleko jest idealnym nośnikiem dla ziół i przypraw, ułatwiając ich dogłębne przyswojenie i wzmacniając ich efekty. Poniżej podaję sposób przygotowania ajurwedyjskiego mleka.


Składniki:
  • 250ml mleka
  • 250ml wody
  • 1 łyżeczka kurkumy
  • 1 łyżeczka imbiru (ja używam sproszkowanego, starty swieży imbir byłby jeszcze lepszy, choć może być ostry)
  • Szczypta lub 1 lyżeczka cynamonu cejlońskiego (jeśli brak cynamonu cejlońskiego, to pomijamy ten punkt - o tym w innym wpisie; można zamiast tego dodać więcej imbiru lub pieprzu)
  • Szczypta czarnego pieprzu
  • 4 nasiona kardamonu (otwarte)
Ewentualnie:
  • Szczypta gałki muszkatołowej - tylko przed snem, ponieważ gałka muszkatołowa ma właściwości usypiające. O ile z ilością pozostałych przypraw można eksperymentować, to nie należy tego robić z gałką muszkatołową, ponieważ jest ona trująca w większych ilościach.
  • 1-3 ząbki surowego czosnku starte na tarce - to mój własny pomysł, tj. nie-ajurwedyjski. Polecam tą wariację na przeziębienie i kaszel. Działanie jest niesamowicie skuteczne. Dwa-trzy dni picia kubka takiego mleka raz dziennie i przeziębienie wyleczone. Pamiętajcie, żeby mleko przelać przez sitko - wypić należy mleko nasycone przyprawami i czosnkiem, nie sam czosnek. Obecność różnych przypraw maskuje mocny smak i zapach czosnku. Taka mikstura jest łatwiejsza do wypicia niż mogło by się wydawać, nawet dla osób, które nie przepadają za czosnkiem.

Sposób przygotowania:
Do małego garnka wlej mleko i wodę. Wodę dodajemy dlatego, by wyparowała jako pierwsza zamiast mleka i pozwolila mu nasycić się przyprawami.  Dodaj przyprawy i wymieszaj. Ustaw temperaturę na średnią. Mieszaj i pilnuj, żeby mleko nie wykipiało, ewentualnie zmniejszając ogień. Garnka nie można spuszczać z oczu, bo mleko może wykipieć dosłownie w każdym momencie. Gotuj przez 10-15 minut, pozwalając mleku nasycić się przyprawami.


Mleko powinno mieć ładny żółty kolor, a wszystkie przyprawy oprócz pieprzu i kardamonu powinny wsiąknąć i stać się niewidoczne. Przelej mleko przez sitko do kubka i wypij na gorąco. (Zdjęcie pokazuje dwa kubki ponieważ tego razu użyłem podwójnej ilości wody i mleka. Normalnie z przepisu wychodzi jeden kubek).


Tak przygotowany napar nie ma już smaku zwykłego mleka. Nie jest też gorzki, czego można by było się spodziewać po fakcie, że znajduje się w nim kurkuma. Smak ajurwedyjskiego mleka można porównać z z indyjską herbatą chai, czyli jest to smak aromatyczny i trochę gryzący w język.

Efekty zdrowotne ajurwedyjskiego mleka:
  • Cynamon, pieprz, imbir i kardamon są przyprawami ogrzewającymi. Skorzystają na tym osoby, które mają zimne nogi i stopy. Przyprawy ogrzewające mają także działanie wykrztuśne, co oznacza, że czyszczą przewody oddechowe z zalegającej w nich flegmy. Pamiętając o tym, że mleko wzmacnia odporność, jest to idealna kombinacja na przeziębienie, kaszel i ból gardła.
  • Kurkuma ma bardzo wiele zastosowań i nie sposób wyliczyć je wszystkie. Gdybym musiał wybrać tylko jedno lecznicze zioło lub przyprawę, postawił bym na kurkumę. Kurkuma zapobiega na przykład rakowi, zmniejsza ciśnienie krwi i pomaga na wszelkie dolegliwości związane z krwią, ma działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne, pomaga na problemy ginekologiczne (mięśniaki), zwiększa wydzielanie soków trawiennych, pomaga osobom chorym na Alzheimera i przyśpiesza gojenie się ran i krwiaków.
Podsumowanie - kiedy lub w jakim celu warto wypić ciepły kubek ajurwedyjskiego mleka?
  • Podczas przeziębienia lub choroby (polecam dodać czosnek)
  • Gdy zmagamy się z kaszlem i odrywa nam się dużo flegmy
  • By chwilowo zaspokoić pragnienie lub gdy nęka nas chęć na słodycze
  • Przed snem, ze szczyptą gałki muszkatołowej
  • By przyśpieszyć gojenie się ran lub krwiaków
  • Gdy w zimowe dni mamy zimne dłonie i ręce
  • Po stosunku seksualnym
  • Gdy obecne są problemy ginekologiczne
  • Mleko ajurwedyjskie może także stanowić dobry suplement diety dla wegetarian
Moje własne doświadczenia z ajurwedyjskim mlekiem

Z bolesnymi krwiakami na pośladkach zmagałem się od wielu lat. Wyciskałem je jak pryszcze, a czasami nawet przebijałem je igłą by wycisnąć ropę. Nigdy nie byłem z tym u lekarza, licząc na to, że kiedyś się zagoi. Jednakże ten moment nigdy nie nadszedł. Jednak niedawno, po tym jak zainteresowałem się zielarstwem i Ajurwedą, zacząłem codziennie pić kubek mleka z przyprawami, między innymi kurkumą. Pewnego dnia, po jednym lub dwóch tygodniach, położyłem dłoń na krwiakach, i, ku mojemu zdziwieniu, a nawet przerażeniu (czułem się, jakbym dotykał obce ciało), po krwiakach nie było ani śladu. Uważam, że nie był to zbieg okoliczności, ale skutki spożywania kurkumy.

Niedawno się przeziębiłem. Wieczorem miałem gorączkę, bolała mnie głowa i piekły mnie oczy. Rano, po obudzeniu, bolało mnie gardło i czułem, że drogi oddechowe mam oblepione odrywającą się flegmą. Zacząłem kaszleć. Jeszcze kilka lat temu, w takiej sytuacji, zaparzył był zwykłą czarną herbatę, dodał soku z cytryny i miodu, i spożywał taki napój 3-4 razy na dobę. Jadłbym także trzy lub cztery grejpfruty na dzień. I za każdym razem podczas takiej kuracji, przeziębienie ciągnęłoby się tygodniami, a ja biłbym się w głowę, myśląć "Przecież dostarczam ogranizmowi dużo witaminy c i piję ciepłą herbatę z miodem! Dlaczego nadal jestem chory?" To, że ciepłą herbatą z cytryną i miodem można wyleczyć przeziębienie, okazało się być mitem, lub kuracją bardzo nieefektywną, przynajmniej w moim wypadku. (Teraz wiem, że cukru należy unikać podczas przeziębienia, bo jest on pożywką dla bakterii).
Dlatego tym razem postanowiłem rozprawić się z przeziębieniem w dużo szybszym tempie. Do ajurwedyjskiego mleka, które pijałem zazwyczaj, dodałem jeden wielki, starty ząbek czosnku (przypuszczam, że odpowiadałby on czterem ząbkom przeciętnej wielkości). Mleko miało dużo mocniejszy i ostrzejszy smak niż zazwyczaj, ale nie było złe w smaku. Kolejnego dnia znowu wypiłem mleko przygotowane w ten sposób. W kolejne dni zrobiłem sobie przerwę, tak, żeby zapach czosnku wyparował ze mnie do czasu, kiedy będę musiał wyjść do ludzi, i postanowiłem wypić kolejną porcję za cztery dni. Jednakże nie było takiej potrzeby, bo po trzech-czterech dniach nie byłem już przeziębiony. Co prawda nadal odrywała mi się flegma, ale także i ten problem zniknął w kolejnym tygodniu (potem piłem już zwykłą wersję mleka bez czosnku).

Znajoma mi osoba także zaczęła pić ajurwedyjskie mleko (bez czosnku) podczas przeziębienia, i zauważyła, że z kaszlu wyleczyła się już po kilku dniach, podczas gdy normalnie potrzebowałaby na to tygodnia lub dwóch.